You have successfully logged out.
Inteligentny szpital
Jak będzie funkcjonować szpital w 2040 roku? Wycieczka po systemie opieki zdrowotnej przyszłości.
Kiedy Karla nagle osunęła się na ziemię podczas lunchu, jej koledzy byli naturalnie zaniepokojeni. Ale nie wezwali karetki tylko ostrożnie ułożyli Karlę w odpowiedniej pozycji. Stało się tak, ponieważ miała na sobie element ratunkowy: koszulkę. Inteligentna odzież wykorzystuje czujniki do pomiaru EKG, tętna i przewodności skóry, a następnie korzysta z oprogramowania do uwzględnienia informacji o stanie zdrowia Karli, takich jak istniejące wcześniej schorzenia i cechy genetyczne. Wykrywa ono niebezpieczną sytuację – np. zawał serca – i przesyła tę informację do smartwatcha Karli, który zaczyna migać na czerwono, niczym światło stopu. Karetka jest już w drodze.
Karla jest osobą fikcyjną. Mieszka w roku 2040 w centrum Europy i ma 45 lat. Nie pali papierosów, uprawia sport i jest flexitarianką - to dość normalna dieta w roku 2040 w warunkach miejskich. Jednak w przyszłości ludzie nadal będą zmagać się ze stresem i jego konsekwencjami. Karla ma również genetyczne predyspozycje, które zwiększają ryzyko chorób układu krążenia. A teraz stało się to: zawał serca. Światła awaryjne, szpital... Ale jak to wszystko przebiega w przypadku chorej osoby w roku 2040? Czy system opieki zdrowotnej działa dokładnie tak samo jak obecnie? Wybierzmu się z Karlą na wycieczkę do szpitala przyszłości.
"Jestem optymistą. Wierzę, że poważny problem z systemem opieki zdrowotnej zniknie w ciągu dziesięciu do dwudziestu lat" - mówi Burkhard Rost, profesor bioinformatyki na Uniwersytecie Technicznym w Monachium, który jest badaczem w dziedzinie biologii obliczeniowej. Obecnie surowe przepisy dotyczące prywatności danych w dalszym ciągu uniemożliwiają łączenie wszystkich podmiotów systemu opieki zdrowotnej w sieć. „Szpitale, lekarze, a nawet poszczególne oddziały w jednej placówce, ledwo komunikują się między sobą i wymieniają dane” – mówi Rost. Wierzy jednak, że wkrótce możliwe będzie wykorzystanie ogromnego zasobu danych, które obecnie już istnieją – wyników badań krwi, dyspozycji dziedzicznych, danych z eksperymentów, badań czy aplikacji na smartfony. „W dziedzinie medycyny molekularnej w roku 2015 wygenerowano więcej danych niż w całym okresie od 1990 do 2005 roku” – mówi Rost.
Każdego roku ilość wszystkich danych medycznych wykładniczo rośnie, a badacze i lekarze mogliby odkryć wzajemne powiązania i wyleczyć, gdyby mogli być upoważnieni do korzystania z danych. Dlatego też współcześni pacjenci często muszą poddawać się wielokrotnym badaniom. „Z tego powodu, gdy pacjent cierpi, tracimy cenne zasoby i czas” – mówi Rost.
“Jeśli w roku 2040 dane mogą być rozpowszechniane, z odpowiednimi zabezpieczeniami przed nadużyciami, stając się dostępnymi dla lekarzy i opiekunów w dowolnym momencie, zmieni to prawie wszystko w dziedzinie medycyny.”
Karla dotarła już do szpitala. Nikt nie musi się tam zatrzymywać, aby wypełnić listy lub założyć kartę pacjenta. Lekarze sprawdzili już na tablecie lub smartfonie wszystkie ważne informacje o Karli - w tym kompleksową analizę EKG, którą koszulka Karli przeprowadzała od miesięcy. W 2040 roku instytucje medyczne nie będą już gromadzić danych o pacjentach. Cyfrowa dokumentacja będzie dostępna dla lekarzy w dowolnym czasie i miejscu. Lekarze będą również korzystać ze specjalnego oprogramowania i globalnych baz danych, w celu uzyskania informacji, takich jak rejestr nowotworów. Tam będą mogli porównywać swoją diagnozę z innymi przypadkami na całym świecie. Pacjent również będzie mógł na tym zyskać: koszulka już dwa dni wcześniej ostrzegała Karlę przed możliwym atakiem serca, ponieważ czujniki zarejestrowały zmiany w jej EKG. To, że nie poszła do lekarza, było jej osobistym zaniedbaniem.
„Dzisiaj radiolodzy przeoczają 11-14% przypadków raka prostaty podczas pierwszego badania radiologicznego” - mówi Maximilian Waschka, założyciel startup Fuse-AI. „Dzięki oprogramowaniu wykorzystującemu sztuczną inteligencję można ograniczyć liczbę błędów do jednego procenta”. 25-letni Waschka wraz z kolegami opracowuje oprogramowanie, które przeanalizuje obrazy MRT raka gruczołu krokowego i wstępnie zaznaczy nagromadzienie komórek, które uzna za nowotwór. W przyszłym roku oprogramowanie trafi na rynek i sprawi, że diagnostyka stanie się bardziej niezawodna. "Dziś radiolog przed postawieniem diagnozy musi przeanalizować tysiąc pojedynczych obrazów dla każdego skanu MRT. Trwa to około 30 minut".
Używając jego oprogramowania, byłby to zaledwie kwadrans. Dla Karli oznacza to przede wszystkim to, że jej diagnoza jest znacznie bardziej solidna niż obecnie. Ponadto szybciej otrzymuje właściwe leczenie, co znacznie zwiększa szanse na powrót do zdrowia, zwłaszcza w przypadku chorób takich jak nowotwory czy zawał serca. Ponieważ Karla trafia do szpitala w tak krótkim czasie, jej szanse na to, że w wyniku zawału obumrze minimalna ilość tkanki mięścia sercowego oraz nie rozwinie się przewlekła niewydolność serca, jest znacznie większa.
Szpitale często przypominają ogromne labirynty, w których większość ludzi czuje się zagubiona. Niekończące się sale, zimne neonowe światło, pięć różnych wind - nikt nie wie, gdzie znajduje się oddział chirurgiczny. Jednak dla pielęgniarek, lekarzy i planistów ważne jest, aby ludzie i materiały dotarły z punktu A do B tak szybko, jak to możliwe. Czas jest niezwykle istotnym czynnikiem w systemie opieki zdrowotnej. „Teraz budujemy szpitale, aby przepływ ludzi i towarów był jak najszybszy i najwydajniejszy” - mówi Carolina Lohfert Praetorius. Lohfert, która jest lekarzem i projektantką szpitali, wybudowała już placówki w Skandynawii, Niemczech, Austrii i Szwajcarii wraz ze swoją firmą Lohfert - Praetorius A/S i zdążyła poznać zarówno stare, jak i nowe standardy.
"Stare szpitale często mają strukturę pawilonu: oddziały są rozproszone w pojedynczych, małych budynkach na terenie szpitala" - mówi lekarz z Kopenhagi. "Jednak jest to nieefektywne. Często trzeba przemieszczać się z jednego oddziału na drugi, korzystając z samochodu." Ponadto w większości przypadków występują problemy z koncentracją produktów i przepływów ludzi. „Koło gości i "ostrych" pacjentów zobaczysz śmieciarkę”. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z przewidywaniami, takie potencjalne źródła błędów i straty czasu nie będą już istnieć w szpitalu przyszłości. W ciągu kilku minut od przybycia na oddział ratunkowy Karla jest w drodze na salę operacyjną i nie musi zmieniać budynków. „Oddziały i szpitale są projektowane w sposób bardziej kompaktowy, tak aby wszystko, co powinno być połączone, znalazło się w jednym budynku.” - mówi Lohfert Praetorius. „Ze względu na koszty i wydajność tendencja zmierza w kierunku centralizacji”. W roku 2040 prawdopodobnie będzie mniej szpitali.
“Jednak ideałem jest, aby centra te mogły pracować wydajniej i specjalizować się w konkretnych dziedzinach. W ten sposób będziemy w stanie poprawić jakość leczenia.”
Karla bardzo szybko trafiła na salę operacyjną. Dla dzisiejszego obserwatora pokój wydawałby się uderzająco pusty. Sala operacyjna przyszłości będzie funkcjonować przy znacznie mniejszej liczbie urządzeń. Nie będzie np. dużych monitorów do zdjęć MRT czy lamp rentgenowskich. Chirurg mógłby równie dobrze być praktycznie sam. Na zintegrowanym ekranie inteligentnych okularów chirurdzy będą mogli powiększać obraz pacjenta i poszczególnych części ciała, a wszystkie ważne informacje będą mieli przed sobą na jednym ekranie. Ponieważ oprogramowanie już wiele lat temu rozszyfrowało genom Karli, lekarze byli w stanie wybrać metodę operacyjną, zdecydowanie najlepszą dla jej typu genetycznego. Przed rozpoczęciem chirurg Karli weryfikuje zaprogramowanie robota chirurgicznego.
“W przyszłości lekarze będą rutynowo pracować z w pełni zautomatyzowanymi robotami chirurgicznymi w wielu dziedzinach wskazań klinicznych.”
„Będziemy świadkami rutynowego rodzaju pracy zespołowej między ludźmi i maszynami”. Już dziś wspomagany robotem system operacyjny Da Vinci w coraz większym stopniu zastępuje tradycyjną metodę chirurgicznej prostatektomii. Ludzie kontrolują Da Vinci za pomocą joysticka, co przekłada się na niezwykle delikatne nacięcia. Celem jest, aby pacjenci po takich operacjach odczuwali mniejszy ból i rzadziej borykali się z dolegliwościami oraz aby do minimum ograniczyć utratę krwi. W przyszłości należy również znacznie skrócić czas pracy. „Dodatkowo w roku 2030 implanty, np. sztuczne stawy, zostaną połączone z czujnikami, które będą np. informować pacjenta o szczytowym wysiłku podczas uprawiania różnych dyscyplin sportowych czy w razie potrzeby podawać leki - np. w przypadku wystąpienia miejscowych reakcji zapalnych” – mówi. Sternberg. „Drukarki 3D umożliwiają perfekcyjne dopasowanie implantów do indywidualnych potrzeb pacjentów”. W przypadku Karli, stent, który wprowadzany jest podczas operacji z maksymalną precyzją, przy minimalnej utracie krwi, uwalnia substancje aktywne i wysyła wiadomość do smartfona lekarza w przypadku wystąpienia powikłań.
Karla nie jest tego świadoma - nadal jest pod wpływem znieczulenia. Jednak w przeciwnym razie nie zauważyłaby ogromnej zmiany między wizytą w szpitalu dzisiaj, a wizytą w 2040 roku. „Dla pacjenta zmiany nie będą zauważalne, tak jak w przypadku pasażera linii lotniczych, który nie jest świadomy wszystkich procesów odbywających się podczas lotu nad Atlantykiem”, mówi Jochen Werner, dyrektor generalny i dyrektor medyczny Szpitala Uniwersyteckiego w Essen. Opracował on główny plan dla swojego szpitala i obecnie przekształca go w inteligentną placówkę. „Pacjent może zauważyć, że przerwy, czasy oczekiwania i problemy zostały znacznie ograniczone”, mówi Werner.
Kiedy Karla budzi się w szpitalnym łóżku, jest sama w przestronnym pokoju z dużym oknem skierowanym na południe. W 2040 roku będzie znacznie więcej pokoi jednoosobowych i wygodniejszych niż obecnie. „Kiedy ludzie mają dużo światła, nie są zakłócani i dobrze śpią, po prostu szybciej się regenerują” – mówi planista szpitala Lohfert Praetorius. „A krótsze pobyty w szpitalu są korzystne zarówno dla pacjenta – ponieważ może szybciej wrócić do domu – jak i dla systemu opieki zdrowotnej”.
Szpital przyszłości ma zupełnie nowy system operacyjny. Dzieje się tak dlatego, że nowoczesne metody leczenia, obszerne i lepsze zakwaterowanie oraz innowacyjne, indywidualne leki genowe, mają oczywiście swoją cenę. „Jestem jednak pewien, że dzięki cyfryzacji, wprowadzeniu elektronicznej dokumentacji pacjenta, skróceniu czasu operacji i pobytu w szpitalu oraz ograniczenie liczby błędnych diagnoz wynikających z analiz genetycznych, oszczędności staną się wystarczające, aby umożliwić wprowadzenie tych ulepszeń” - mówi dyrektor szpitala Jochen Werner. Badania pokazują, że dzięki zasobom dostępnym już dziś, można zaoszczędzić do 35 miliardów euro - tylko dzięki konsekwentnemu wykorzystaniu istniejących już zasobów cyfrowych. Na przykład w Szpitalu Uniwersyteckim w Essen łączy się wiele projektów wykorzystujących sztuczną inteligencję opartą na nowoczesnych systemach informatycznych w celu stworzenia „Chmury Medycznej”, która jako podstawowy element inteligentnego szpitala obejmuje również cały obszar przed i po leczeniu .
“Jestem przekonany, że cyfryzacja pomoże lekarzom w realizacji ich kluczowego zadania: pomagania i uzdrawiania ludzi.”
Karla odczuwa ból, niepokój, źle się czuje. Wzywa pielęgniarkę. Pojawia się natychmiast - na ekranie. Karla jest nagrywana, a pielęgniarka może ją zobaczyć. „W czym mogę pomóc?” - pyta. "Czuję ból. Gdzie jestem?" - pyta Karla. Pielęgniarka uspokaja pacjenta. Obserwuje stan Karli na tablecie, monitoruje podawanie leków, a pacjentka otrzymuje dostosowane leki przeciwbólowe. „Dr Kluge wkrótce będzie z Tobą, zajmie to tylko kilka minut.” - zapewnia pielęgniarka.
“W przyszłości korzystanie z aplikacji i telemedycyny będzie całkowicie powszechne.”
Profesor psychologii zdrowia na Uniwersytecie Leuphana w Lüneburgu jest ekspertem w dziedzinie e-zdrowia. Opracowuje aplikacje i programy online dla pacjentów z chorobami psychicznymi. Pacjenci w 2040 roku będą doświadczali znacznie rzadszych i krótszych pobytów w szpitalu niż w 2019 roku. Według eksperta, programy online, aplikacje i inteligentne zegarki, pomogą zapobiegać chorobom i wyleczyć się z nich - skupiając się na postępach. W konkretnym przypadku Karli może to oznaczać, że nauczy się redukować stres. W wirtualnej rzeczywistości, rekonstruującej jej środowisko pracy, może przećwiczyć sytuacje, w których negocjuje z szefem więcej wolnego czasu i skuteczniej wyznacza granice.
Istnieje szansa, że dla pacjenta przyszłości sytuacja w szpitalu będzie lepsza niż obecnie. Będzie lepiej leczony, bo szanse na wyleczenie będą większe, bo lekarze i pielęgniarki będą bardziej odpowiedzialni za jego osobiste potrzeby. „Będzie to również zauważalne w szczegółach – takich jak prywatność i jedzenie” – mówi planista szpitala Lohfert Praetorius.
Karla jest głodna. Loguje się do sieci szpitalnej na swoim tablecie i przegląda różne opcje menu, na które ma ochotę. Każdy, kto wcześniej jadł w szpitalu, wie, że jest to wielki krok naprzód.